niedziela, 17 sierpnia 2008

ścianka - dni wiatru [2001]


no kurwa. imho najlepsza polska płyta ever. cała reszta, z kilkoma wyjątkami, nie jest godna choćby lizać jej stóp. bijcie pokłony. wyjątkowo przekleję recenzję z "anteny krzyku" [nr 6/2000 +1/2001] autorstwa Rafała Księżyka - człowieka, który zrobił naprawdę wiele dla promowania awangardowej muzyki w polsce. to m.in. dzięki jego artykułom wyszperanym w sieci poznałem bliżej current 93 który wielbię do dziś.

"To bardzo ważna płyta. Powstawała przez kilka lat. Część zawartych tu utworów jej kompozytorzy - Maciej Cieślak i Jacek Lachowicz - nosili w sobie od połowy lat 90. Projekt w swym ostatecznym kształcie zmaterializował się dopiero w ciągu roku 2000. Premiera zapowiadana była pierwotnie na wiosnę, potem na jesień. Czyżby BMG przelękło się efektów - zagwarantowanej w kontrakcie z zespołem - wolności artystycznej? Otrzymujemy bowiem najradykalniejszy album wydany przez koncern w dziejach polskiego szoł biznesu. To dobrze, że "Dni wiatru" ukazują się w takim obiegu, jest to bowiem płyta, która na gruncie polskiego rynku muzycznego jawi się herezją. Ubiegłoroczny sezon był czasem największego upadku artystycznego w jego dziejach. "Sprzedawały się" już nie nawet pop, dance i rock, ale przyśpiewki - rubaszne, wiejskie i te z kruchty, religijne. Do tego upiorny powrót weteranów estrady lat 70., gwiazd ery mdłej, totalitarnej rozrywki ery RWPG - Vondrackovej, Rodowicz, Krawczyka (gdyby ktoś nie pamiętał). Trudno o większą porażkę. I na tym tle bezkompromisowa propozycja Ścianki wydaje się heroicznym wręcz bastionem sztuki. To album absolutnie niezorientowany na ułatwianie czegokolwiek słuchaczowi, zainteresowany jedynie jak najpełniejszym wyrażeniem indywidualnej, szalonej wizji zespołu. Trafiają się w undergroundzie takie płyty, ale ta jest wyjątkowo udana. Dojrzała i konsekwentna Ścianka, która wdarła się do powszechnej świadomości w 1997 roku jako autor debiutanckiej płyty "Statek kosmiczny", została zaszufladkowana jako "nadzieja polskiego rocka". Słyszałem już, jak wielu krajowych dziennikarzy jest rozczarowanych "Dniami wiatru". Na "Dniach wiatru" Ścianka, konsekwentnie wierna psychodelii, odchodzi od rocka i zgłębia ten wymiar, w którym psychodelia flirtuje z awangardą. "Dni wiatru" to płyta, która najwięcej zawdzięcza muzyce elektroakustycznej i minimal music. Dziś do tych źródeł inspiracji pielgrzymują czołowi poszukujący producenci elektroniki. "Dni wiatru" pozostają zarazem w łączności z tradycją i w więzi ze współczesną awangardą. To wielka sztuka. Utwory z "Dni wiatru" to zatem elektroakustyczne poematy dźwiękowe, należą do psychodelicznej estetyki, z jaką spotkać się możemy na albumach The Beatles czy Pink Floyd. Tyle iż w ujęciu Ścianki estetyka ta wchłania doświadczenia industrialu, techno, noise. Słychać w niej wpływ Velvet Underground i Sonic Youth, ale bliżej jej do Nurse With Wound i Einsturzende Neubauten, niekiedy do ambientalnej neopsychodelii a la Kranky.. Tym, co odróżnia tę płytę od masy polskich produkcji, jest szczególny rodzaj wrażliwości na dźwięk - Ścianka pracuje z założeniem, iż to pojedynczy dźwięk, a nie sekwencja melodyczna czy riff lub szlagwort, jest nadrzędnym budulcem muzyki. Być może, dzięki tej świadomości tak swobodnie czerpie z różnych stylistyk. Równie łatwo adaptuje elementy bluesa, muzyki poważnej XX wieku, muzyki improwizowanej, ambient, noise, a nawet rytualną muzykę tybetańskiego buddyzmu. Jak intrygujące są takie mozaiki, słychać w rewelacyjnym "Spychaczu", który oddaje iście krautrockowo-nurse'owego ducha rytuału na wspak, zderza gitarową kakofonię z elementami świętej muzyki Tybetu. Warto też zwrócić uwagę jak celebruje zespół nagrania głosu - mami onirycznym szeptem, zaklina plemiennymi mantrami, zmienia głosy narratorów w każdym utworze. Ścianka to zespół wybitnych kolorystów, którzy doskonale operują barwami przy budowie dramaturgii. Muzyka jest tu tylko częścią całościowej wizji utrzymanej w tonacji bliskiej prozy Bruno Schulza. Sztuka Ścianki jest poetycka, oniryczna, groteskowa, magiczna, mroczna. Jest w niej humor i groza, ból i mądrość, są w niej opowieści. Nie ma w niej żadnych ułatwień, mrugania okiem do publiki. Wymaga od słuchacza absolutnego zaangażowania. Warto jej zaufać."

tracklisting:

1
Dni Wiatru
2
Latający Pies
3
Piotrek
4
19 XI
5
Spychacz
6
The Iris Sleeps Under The Snow
7
Czarny Autobus
8
***

Bass - Wojciech Michałowski
9
Oceans Fall Down

bitrate 320

download 

reup

6 komentarzy:

Krzysztof Ryszard Wojciechowski pisze...

No.Też uważam że to najlepsza płyta w historii polskiej muzyki rockowej(?).Nr 2 ma u mnei ''fiu fiu'' Lecha Janerki.nr 3 to korowód Grechuty chyba(chodz czasem wymieniam tu ''Marionetki'' Niemena:).

ad.r pisze...

Hej, możesz zrobić reup? bo szukam w internecie i same 128 kbps są...

Unknown pisze...

czesc, czy mozessz ponownie zrobic reup? bo dalej tylko same 128kbps w internecie. a takej muzki nie da sie sluchac w takiej jakosci... dzienks!

Pan Maciej pisze...

zrobione! :)

kg pisze...

Ze link is ded. Moze prosciej na jakies mediafire wrzucac?

Anonimowy pisze...

Istnieją szanse na reupload? Oprócz Pana Planety albumy Ścianki są w zasadzie niedostępne do pobrania.